www.eprace.edu.pl » ludzkie-zachowania » Socjobiologia o zachowaniach człowieka » Znaczenie socjobiologii

Znaczenie socjobiologii

Socjobiologia, w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki etologii i macierzy, na jakiej wyrosła, teorii ewolucji, jest dyscypliną znacznie bardziej od nich spekulatywną, a wnioski, jakie się w niej wysnuwa na temat natury ludzkiej budzą kontrowersje i sprzeciwy nawet w środowisku ewolucjonistów. Poniekąd socjobiologia sama sobie jest winna, gdyż najważniejsze zachowania społeczne, próbuje wytłumaczyć za pomocą kilku kategorii, czy też zasad biologicznych: genów, zasady maksymalizacji fitness (sukcesu reprodukcyjnego), egoizmu w różnych jego zabarwieniach, ekonomizacji zysków i strat, fenotypu i jeszcze paru innych. Antropolodzy o zapatrywaniach ewolucyjnych, tacy jak Marvin Harris i Marshall Sahlin zarzucają jej redukcjonizm biologiczny61. Krytyka ich znajduje uzasadnienie we współczesnej genetyce. Sprawa jest bardziej zawiła niż to pozornie wygląda, do czego jeszcze wrócimy. Nie można jednak zgodzić się z ich założeniem, co do twierdzenia, że kultura jest zupełnie wolna od genów. Aby to zrozumieć należy odnieść się do natury fenotypu.

Fenotyp ustala się – jak wcześniej zostało powiedziane – przy współzależności między genotypem a środowiskiem, ale plastyczność fenotypu nie jest bliżej określona, przy czym plastyczność należy rozumieć, jako podatność fenotypu na wpływy środowiska. Nie może być tak, że behawioralna i osobowościowa struktura fenotypu ustala się – jak chcieliby niektórzy antropolodzy - przez wpływ samego tylko środowiska, co równałoby się stanowisku determinizmu kulturowemu (enwironmentalizmu). Wizja społeczeństwa, w którym obowiązywałby tylko determinizm środowiskowy, jest nie mniej, a nawet bardziej problematyczna od wizji społeczeństwa genetycznie determinowanego, propagowanego przez socjobiologów. Na korzyść tych ostatnich przemawia pewien argument:, jeżeli środowisko determinuje człowieka, to jakie siły determinują to środowisko. Budowanie całościowego obrazu człowieka na podstawie kuturowej, pomija wszelkie naturalne motywacje, skłaniające, czy to jednostkę, czy to społeczeństwo, do tworzenia, tego, co kulturowe oraz do innych działań. A motywacje tego rodzaju uwzględnia się, na przykład, w piramidzie Abrahama Maslowa: od potrzeb fizjologicznych, poprzez potrzeby bezpieczeństwa, przynależności, uznania, na potrzebach samorealizacji skończywszy. Wielka piramida potrzeb Maslowa ukazuje nam, jak na dłoni, naturalne potrzeby ludzkiej egzystencji, główne motory sprawcze socjalnej ewolucji, dzięki którym wyrosły społeczeństwa, kultury, cywilizacje. Te naturalne potrzeby, jak sądzę, pchają nas nawet w obręb filozoficznych dociekań, które są niczym innym, jak tylko określoną postacią samorealizacji62.

Socjobiologia kreśli pesymistyczną wizję człowieka, z racji jego uwikłania w dziedziczność i ograniczenia z niej płynące. Trzeba brać pod uwagę to, że socjobiologa dąży do demistyfikacji ludzkich zachowań, wskazując na ich instynktowne pochodzenie. Dla wielu filozofów szczególnie tych, którzy akcentują świadome, oparte na wolności i odpowiedzialności motywy ludzkich zachowań, wyjaśnienia socjobiologiczne, zdają się być zbyt redukcjonistyczne. Oczywiście, mamy tu do czynienia z redukcjonizmem, ale czy znajdzie się obecnie taka dyscyplina, filozofia, stanowisko, czy pogląd, w przypadku których nie dopatrzymy się żadnych ograniczeń? Nie powinniśmy mieć za złe socjobiologii, że zadaje pytania na temat pochodzenia i kondycji ludzkiej natury, jak i tego, że w ramach przyjętych założeń poznawczych, udziela na nie odpowiedzi. Nawet, jeżeli odpowiedzi te są wyrażane w formułach obiektywizujących, twardych twierdzeniach, to przecież każdy, oczywiście jeżeli ma sensowne argumenty, może te twierdzenia podważyć. Na tym polega przecież natura filozofowania.

Chciałbym przy okazji tego wątku wtrącić pewną myśl, którą w niniejszej pracy się kieruję. Sądzę, że jeżeli pewnych fenomenów nie da się obecnie wytłumaczyć przy pomocy wiedzy nauk przyrodniczych, których metody badawcze są najbardziej obiektywne, rzetelne i wiarygodne, to fakt ten świadczy raczej o stanie naszej niewiedzy, aniżeli o niemożności poznania w ogóle. Odnosi się to także do mechanizmów leżących u podstaw fenomenów społecznych, ujmowanych holistycznie. Wielu uczonych twierdzi, że nie da się do nich stosować żadnych redukcji. Być może nie da się stosować redukcji do jednego mechanizmu, nie znaczy to oczywiście, że sprawa wygląda tak samo w przypadku wielu mechanizmów nakładających się na siebie, którymi człowiek jest wewnętrznie napędzany, i które aktywizują się na różnych poziomach jego życia. Jeżeli wykryjemy te mechanizmy wówczas ich suma nie pozbawi nas owej holistyczności, ale wręcz przeciwnie, pogłębi ją. Do tego celu zmierzają stanowiska ewolucjonistyczne. Nie ma to polegać na prymitywnym redukcjonizmie, ale na otwarciu perspektywy, widzeniu związków i w rezultacie ukazaniu wieloaspektowości człowieka. Stoi za tym przeświadczenie, według mojej opinii słuszne, że człowiek stanowi z przyrodą jedność i że nie jest tylko zakulisowym widzem, przyglądającym się zjawiskom, od których jest zupełnie wolny, bytem wyjętym poza czas i ewolucję.

Współczesne badania naukowe odwodzą nas coraz bardziej od sądu, iż człowiek i świat przyrody są sobie przeciwstawne63.

Zarzut przeciwko redukowaniu człowieka do bytu tylko przyrodniczego jest – jak mi się wydaje – nie do końca słuszny. Dużo zależy od tego, jak rozumiemy przyrodę czy też materię. Zastanawiające jest, dlaczego dopiero od poziomu ludzkiego mózgu ma przebiegać linia demarkacyjna odcinająca to, co jest przyrodą od tego, co już nią nie jest. Czy nie łatwiej byłoby spojrzeć na ludzki mózg i na człowieka jako na modalność przyrody, która w procesie ewolucji wypłynęła na tak wysoki poziom? Hoimar von Ditfurth wybitny psychiatra, neurobiolog i filozof z Heidelbergu stwierdza:

Z chwilą, gdy się założy i zaakceptuje fakt ewolucji chemicznej i następującej po niej ewolucji biologicznej, a także fakt postępu tej ewolucji do coraz bardziej złożonych struktur i zdolności, pojawienie się zjawisk psychicznych w toku dalszego biologicznego rozwoju staje się wydarzeniem koniecznym64.

W innym miejscu myśl tę uzupełnia stwierdzeniem:

Od pewnego stopnia złożoności począwszy – zarówno w technice, jak od prapoczątku ewolucji – zupełnie niespodziewanie wyłaniają się nowe obszary swobody65.

W omawianym przez nas zagadnieniu, - zdaniem socjobiologów - nasz narząd poznawczy trzeba uznać za biologicze podłoże każdego zachowania społecznego66. Zdaniem socjobiologów istnieje powiązanie pomiędzy ewolucją, genami, mózgiem a zachowaniami społecznym, i moralnymi oraz kulturą. Koncepcję tę zaprezentuję na przykładzie teorii koewolucji biologiczno-kulturowej Edwarda Osborna Wilsona.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.