www.eprace.edu.pl » ludzkie-zachowania » Człowiek w świetle nauk przyrodniczych » Nauki przyrodnicze a nauki humanistyczne

Nauki przyrodnicze a nauki humanistyczne

Teoria ewolucji i idące za nią w ślad interpretacje genezy ludzkich zachowań, różne próby ich systematyzowania i wywodzenia z nowo odkrywanych, czy też generowanych prawideł ewolucyjnych, mogą być przedstawiane w różnych, komplementarnych wobec siebie, dyskursach. Wszystkie te dyskursy znajdują swe podłoże w jakichś filozoficznych poglądach na temat życia. Nie wszystkie wprost się do tego przyznają, niemniej nie jest trudno odnaleźć takie a nie inne antycypacje natury filozoficznej w różnorako spokrewnionych ze sobą stanowiskach ewolucjonistycznych. Sam paradygmat ewolucjonistyczny i teoria ewolucji generują spójny pogląd na życie. Mówiąc życie, mam na myśli tak genezę, jak funkcjonowanie wszystkich organizmów żywych. Wszystkie dyscypliny idące za naukami przyrodniczymi i podejmujące zagadnienie antropogenezy należy oddzielić od stanowisk filozoficznych, odnoszących się do dokonań tychże nauk, jak i od tych stanowisk filozoficznych, które były, lub są, podwalinami teoretycznymi czy światopoglądowymi tych nauk. Holistyczne spojrzenie na fenomen życia, pochodzące z nauk przyrodniczych, połączone z obserwacjami i wynikami badań choćby etologów, nasuwa nam myśl, że wszystkie byty przyrodnicze są ze sobą ściśle powiązane. Co prawda jej różnorodność jest wielka i trudno byłoby powiedzieć, do czego miałaby się redukować, - tym bardziej nieprzystającym do niej wydaje się być człowiek podlegający nie tylko jak zwierzęta ewolucji biologicznej ale ciągłej ewolucji kulturowej. Nauki przyrodnicze próbują znieść heterogeniczność świata ożywionego, szukając wszędzie podobieństw w przebiegu różnych procesów na różnych poziomach życia i przez co starają się zasypać przepaść pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem. Rzeczywiście, podobieństwa te są zauważalne, o czym będzie mowa w dalszej części pracy. Nauki te sprzymierzone ze sobą idą w kierunku wizji nomotetycznej natury – używając tutaj badeńskiej klasyfikacji nauk Windelbanda i Rickerta – ku szukaniu praw uniwersalnych wiążących każdy poziom niższy z poziomem wyższym, warunków umożliwiających przejście od materii nieorganicznej do organicznej, od organicznej po psychiczną i też od biologii do kultury. Inaczej jest w przypadku stanowiska idiograficznego, podpadającego pod zakres metodologii humanistycznej. Akcent w podejściu idiograficznym jest przełożony na zjawiska niepowtarzalne w kulturze i historii. Wobec takiego punktu wyjścia ideografia dostrzega różnorodność nie dającą się wyjaśnić w kategoriach naukowych i przyrodniczych. Przesłanki metodologii nomotetycznej wstępnie klasyfikują człowieka jako część większej całości i w ramach tej całości szukają dla niego miejsca. Natomiast przesłanki metodologii idiograficznej wychodzą od unikalności bycia ludzkiego, radykalnie przeciwstawnego w stosunku do całego zewnętrznego porządku. Jednostkowe wydarzenia, zjawiska czy procesy nie dają się opisać za pomocą praw ogólnych. Prawa doskonale nadające się do porządku przyrodniczego nie miały żadnej siły eksplanacyjnej do opisu zmienności historycznej, kulturowej i społecznej1.

Można byłoby wyliczać bez końca stanowiska, czy to socjologiczne, czy to filozoficzne, czy też wypracowywane na gruncie badań nad kulturą i społeczeństwem, szereg podejść teoretycznych w antropologii kulturowej, perspektywy hermeneutyczne, fenomenologiczne, egzystencjalistyczne, personalistyczne, dialogiczne, postmodernistyczne, strukturalistyczne, kreacjonistyczne w filozofii, stanowiska filozoficzne i naukowe w sporze umysł-ciało, a także metafizyczne odnoszące się do dialektyki i teleologii przyrody. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że większość podejść teoretycznych, abstrahuje od kontekstu przyrodniczego człowieka, albo kontekst ten jest dla nich nieporozumieniem i nic nie wnosi, albo wnosi bardzo niewiele do dyskusji o człowieku. Jest rzeczą niemożliwą w tej pracy i w ogóle uwzględnić wszystkie te stanowiska. Nie ma też takiej potrzeby, jak sądzę, gdyż zakres poruszanej problematyki wielu z tych stanowisk jest nierelewantny do tematu tej pracy. Mimo to istnieją związki, jak i różnice, dość znaczące w podejściu do konkretnych zagadnień wiążących człowieka siecią zależności czy to z naturą, czy to z kulturą, czy to w obrębie samej kultury, czy to w obrębie samej natury: tak np. na poziomie dziedzin krzyżują się ze sobą poglądy: socjologii i socjobiologii, etologii i socjobiologii, socjobiologii i psychologii ewolucyjnej, w antropologii podejść diachronicznych i synchronicznych. Też na poziomie stanowisk filozoficznych pozostają do siebie w opozycji: naturalizm-antynaturalizm, monizm-dualizm, materializm-spirytualizm, realizm-idealizm, holizm-pluralizm, witalizm-organizmalizm. Jaką przyjąć postawę wobec tego pluralizmu światopoglądowego? Z jednej strony mamy tendencje scjentystyczne, biorące sobie za cel wyjaśnianie przedmiotu przyrody, w tym człowieka. Z drugiej strony tendencje humanistyczne, kierujące zainteresowanie na zupełnie inny obszar: na sferę społeczną, symboliczną, egzystencjalną i stosownie do tego opracowujące inne dojścia metodologiczne całkowicie niewspółmierne z typowymi dla podejść scjentystycznych. Niesprowadzalność jednej płaszczyzny do drugiej wydaje się być konsekwencją innego przedmiotu badań, przyjmowanego w każdej z nich, lub zainteresowania innym aspektem tego samego przedmiotu badań. Stąd wyjaśnienie i ustalanie faktów w pierwszej, a rozumienie w drugiej.

Za ten stan rzeczy odpowiada – jak sądzę – specyficzny charakter ludzkiej natury, w której nachodzą na siebie trzy wymiary: biologiczny, rozumowy i językowy. Jeżeli spojrzymy na to zagadnienie z punktu widzenia sporu pomiędzy naturalizmem a antynaturalizmem, to trzeba będzie zauważyć, że podejście naturalistyczne szuka punktów łączących te trzy płaszczyzny i próbuje wywodzić jedną z drugiej. Do tego zmierzają filozoficzne i naukowe próby naturalizacji umysłu. Natomiast antynaturalizm pomija aspekt biologiczny i wiąże człowieka przede wszystkim z jego rozumnością (noosfera) i językiem (semiosfera), przy czym noosfera, jako swój warunek ma ciało, ale nie jako przyczynę w odróżnieniu od naturalizmu odwołującego się do cielesnego przyczynowania wszelkich zjawisk psychicznych. Przyczyna jest dla antynaturalizmu heterogeniczna w stosunku do warstwy biologicznej. Stąd to, co aktywizuje człowieka według antynaturalistów nie ma pochodzenia naturalnego, a u naturalistów odwrotnie, to, co aktywizuje ludzką naturę ma to pochodzenie biologiczne. Przez ten trójdzielny schemat – jak sądzę – można spojrzeć na współczesne stanowiska dotyczące kwestii ludzkiej natury. Rozumiem przez to, że w naukach przyrodniczych i społecznych akcentuje się jeden z tych poziomów: w biologii - biosferę, w kulturze i filozofii (w większości przypadków) - noosferę, w filozofii np. analitycznej, poststrukturalizmie i postmodernizmie - semiosferę. Mamy więc tendencje biocentryczne, noocentryczne i semiocentryczne. Pewne problemy stają się nieprzezwyciężalne z poziomu jednej płaszczyzny, gdyż odpowiedź, lub choćby trop zbliżający do niej, jest zawarty ,lub potencjalnie może być zawarty na innym poziomie, do którego badacz wskutek wstępnych metodologicznych zawężeń nigdy nie wchodzi. Stąd granice wyznaczane na początku prowadzą do granic w punkcie wyjścia. I tak np. granicą poruszania się tylko na poziomie języka jest stwierdzenie Derridy: istnieje tylko tekst.

Nauki humanistyczne – powołując się na Edwarda Wilsona – nie przekraczają granicy biologizmu. Można mieć wrażenie, że jest to dla nich strefa zakazana. Konsekwencją wykluczenia korzeni biologicznych jest rezygnacja z uniwersalnych, ahistorycznych praw wspólnych każdej kulturze w każdym jej okresie historycznym, a po tej rezygnacji popadnięcie w relatywizm.

Pomijanie kwestii korzeni natury ludzkiej przestało być zaletą nauk humanistycznych2.

Zapomina się o tym, że elementy nowe, swoiste dla danej kultury czy społeczeństwa, mogą być wariacjami elementów powtarzalnych w każdej kulturze, a te znowu mogą być eksternalizacją istoty człowieczeństwa biologicznej proweniencji. Nie jest jednak łatwo wyprowadzić sferę społeczną i kulturową z podłoża biologicznego. Aby przeprowadzić redukcję sfery kulturowej i społecznej do jej podłoża biologiczno-psychicznego, musielibyśmy potrafić wykazać, na czym polega zależność pomiędzy emergentną sferą, w jakiej udostępnia nam się człowiek, a sferą immanentną rozumianą jako dyspozycyjność biopsychiczna gatunku. Nie jest jednak usprawiedliwione marginalizowanie sfery biologicznej, które w naukach humanistycznych następuje jak można sądzić, z powodu uprzedzeń.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.