www.eprace.edu.pl » ludzkie-zachowania » Etologia o zachowaniach człowieka » Reguły zachowania

Reguły zachowania

Jako pierwszą z reguł zachowania omówię wrodzony mechanizm wyzwalający, którego wyjaśnienia podjął się Konrad Lorenz. Idea tego mechanizmu opiera się na wniosku z obserwacji prowadzonych na ptakach, przede wszystkim na gęsiach gęgawych, przez tegoż etologa. Ptaki, – ale nie tylko ptaki – we wczesnym okresie swojego rozwoju reagują na pewne, ściśle dla nich określone, bodźce środowiskowe zwane bodźcami kluczowymi. Bodźcem kluczowym może być sylwetka większego od nich obiektu nachylającego się nad nimi – w tym wypadku pisklętami – powodującym uruchomienie wrodzonego mechanizmu zachowania, a więc neurologiczno behawioralnej reakcji w postaci otwarcia dziobka, uniesienia go do góry w stronę obiektu wyzwalającego, do tego dochodzą zachowania towarzyszące, takie jak szybkie trzepotanie nieopierzonymi skrzydełkami i głośne pieklenie, mające na celu zwrócenie na siebie uwagi. Rzeczą bezdyskusyjną jest istnienia takiego mechanizmu, bo inaczej nie moglibyśmy wytłumaczyć wielu zachowań przejawianych we wczesnych okresach życia w wielu gatunkach. Zachowania te nie mogą być wyuczone, gdyż jeśli, przykładowo, weźmiemy pisklę, to będąc jeszcze ślepe, uruchamia pewne mechanizmy zapewniające mu przetrwanie. Specyfika tego zachowania nie ogranicza się tylko do osobników młodych, ale też tych, będących w kwiecie wieku. Jeżeli indyczka nie usłyszy typowego dla małych indyczątek pisklenia, to zadziobuje je na śmierć. Zablokowanie kanału słuchowego u indyczki uniemożliwia jej uruchomienie wrodzonego mechanizmu opiekuńczości nad potomstwem.

Inny przykład, to reakcja sikorki bogatki na wzór mieszczący się na skrzydłach ćmy. Ćma, gdy zbliża się do niej drapieżnik, otwiera skrzydła i demonstruje wzór przypominający duże oczy. Sikorka widząc to, zmienia zachowanie z łowcy na potencjalną ofiarę i ucieka. Wrodzonym mechanizmem wyzwalającym – jednym z tysięcy, a może i milionów – jest zachowanie epimeletyczne delfinów. Delfin, widząc obiekt większych rozmiarów powoli opadający na dno morza, zawsze będzie starał się go wypchnąć na powierzchnię. Być może działa tutaj zasada altruizmu odwzajemnianego: ja pomogę tobie, kiedy będziesz w potrzebie a ty pomożesz mi, gdy mnie to spotka. Każdy delfin, co jakiś czas musi zaczerpnąć tlenu. Może się zdarzyć, że będzie za głęboko i nie będzie miał dość siły na to i osłabnie, wtedy może liczyć na pomoc innych. Zastanawiać może fakt, że delfiny wypierają na powierzchnię morza nie tylko przedstawicieli swojego gatunku, ale też pokazują przeprowadzone na nich eksperymenty - kłody i ludzi.

Do tego typu zachowań kwalifikuje się także rozpoznawanie po kluczowych bodźcach, mianowicie po sygnałach optycznych, akustycznych, zapachowych, czuciowych, osobników tych samych gatunków. Inaczej nikt nikogo by nie poznawał, jako swojego i albo wszyscy traktowaliby się jak wrogowie, albo jak jeden i ten sam gatunek. Istota zachowań wyzwalających opiera się na kodzie genetycznym. Ten mechanizm uczenia się, choć terminologicznie jest określany imprintingiem (wdrukowaniem), w praktyce nie da się odróżnić od wrodzonego mechanizmu wyzwalającego.

Wrodzony mechanizm wyzwalający jest terminem bardzo szerokim i, jeśli się mu bliżej przyjrzeć, to można znaleźć jego różnorodne zastosowania. Może być nim wszystko, co wzbudza w nas spontaniczną reakcję. Każdy z nas reaguje we właściwy sobie sposób na dane pochodzące z otoczenia. Jeżeli teraz taką daną jest sytuacja, w której obserwujemy cierpienie innej istoty – może być nią człowiek, ale niekoniecznie – wówczas naturalną reakcją uruchamiającą się samoistnie w nas (chyba, że ktoś cierpi na atrofie uczuć), będzie chęć przerwania tej sytuacji. Zazwyczaj stopień naszej reakcji emocjonalnej na cierpienie istoty żyjącej jest skorelowany z naszym stopniem pokrewieństwa z nią: najsilniej reagujemy w przypadku człowieka, najsłabiej w stosunku do owadów i jeszcze drobniejszych żyjątek. Przy czym, jeżeli człowiek uświadomi sobie, że jest integralną częścią całego życia, wówczas wzrośnie jego siła utożsamiania się z cierpieniem, gdyż współczujemy najczęściej z tymi istototami, w stosunku do których czujemy jakieś pokrewieństwo lub sympatię. Natomiast gdy nasze współczucie ogarnia coś więcej niż w punkcie wyjścia było nam dane, wtedy wrodzony mechanizm wyzwalający zamieni się w nabyty mechanizm wyzwalający, a siłą napędową tego mechanizmu będzie wiedza i świadomość. Któż by sto lat temu uwierzył, że zwierzę może popadać w stres? Teraz, kiedy niezbicie zostało to udowodnione, ci, którzy dysponują wiedzą na ten temat, zmienią swój stosunek do zwierząt. Koncepcję wrodzonego mechanizmu wyzwalającego można zastosować do przedkategorycznej, przeddyskursywnej odpowiedzi na problem wartości. Wartością jest życie, więc je chronimy, wartością jest zdrowie, więc staramy się unikać chorób. Piękno samorzutnie wzbudzające rekcję podziwu, brzydota samorzutnie uruchamiająca w nas niesmak, nasze aprobaty i dezaprobaty, uczucia sympatii-antypatii, odczucia radości-smutku, spokoju-niepokoju, nadziei-rozpaczy, miłości-nienawiści, podziwu-zazdrości, negacji-afirmacji mają swą podstawę - bym rzekł – w bezpośrednim czuciu.

Spośród najważniejszych zachowań, które wyszczególnili etolodzy, należy wymienić: zachowanie apetencyjne, zachowanie konsumacyjne i zachowania zrytualizowane. Odnoszą się one tak do zwierząt, jak i ludzi z tym, że zazwyczaj ich działanie było opisywane na przykładach zwierząt. Mnie bardziej będą interesować zachowania zrytualizowane i im poświęcę nieco więcej miejsca niż zachowaniom apetencyjnym i konsumacyjnym.

Każde zwierzę, także człowiek, musi zaspokajać swoje potrzeby. Z biologicznego punktu widzenia każda rudymentarna potrzeba powinna być zaspokojona, a droga, jaką każdy osobnik przechodzi w przypadku tej konieczności. Składa się co najmniej z dwóch kluczowych etapów: zachowań apetencyjnych i zachowań konsumacyjnych. Pierwsze z nich to czynności mające jedynie doprowadzić do zaspokojenia potrzeby czy też popędu, czyli do zachowania konsumacyjnego. U człowieka zachowaniem apetencyjnym, można nazwać chodzenie po supermarkecie i wybieranie produktów według własnych zapotrzebowań, a zachowaniem konsumacyjnym, będzie spożywanie wybranego pokarmu. W przypadku tzw. wyższych potrzeb, szukanie dla siebie literatury i delektowanie się nią w wolnych chwilach, jest zachowaniem duchowo eksploracyjnym, twórczym, postępowym, jest nim szukanie, wybieranie i trwanie w konkretnej, skorelowanej z własnymi potrzebami, niszy społecznej lub kulturowej -,czy to będzie uniwersytet, czy teatr, czy fabryka. Człowiek wszakże, poza zwierzęcymi potrzebami, do jakich spełnienia predestynuje go jego natura, a jakie zwykło się nazywać potrzebami homeostatycznymi, jako specyficzny twór natury ma szerzej rozbudowane w stosunku do innych zwierząt potrzeby heterostatyczne. Te ostatnie wypływają z ciekawości i dążenia do postępu, w tym, co każdemu z nas wydaje się być postępem45.

Dla zwierzęcia zachowaniem apetencyjnym może być polowanie, natomiast konsumacyjnym, konsumpcja. Zwierzę w tych dwóch typach zachowań porusza się w porządku biologiczno-popędowym, homeostatycznym, człowiek także pozostaje w tym porządku, ale dodatkowo wkracza on w czynności niedostępne zwierzętom – przynajmniej w tak rozwiniętym stopniu – jak tworzenie kultury i organizowanie się w społecznościach, co kwalifikuje się na poziom heterostatyczny.

Jeżeli pod tym kątem spojrzymy na człowieka, to okazuje się, że to, co przez niektórych jest uważane za duchową, nieredukowalną do czegokolwiek innego, stronę natury ludzkiej, tak naprawdę stanowi czysto naturalną predyspozycję, biopsychiczną tendencję uaktywnianą i rozwijaną w toku dziejów ludzkiego gatunku. To natomiast, że człowiek pod wieloma względami przekracza i przerasta zwierzę, nie przesądza o duchowym pochodzeniu zjawisk psychicznych. Całą tą nadwyżkę można równie dobrze, a przy tym bez dublowania rzeczywistości, przypisać strukturze naturalnej człowieka, począwszy od jego anatomii a na wysoce wyspecjalizowanych operacjach umysłowych skończywszy. Wystarczy, że działanie jednego lub kilku genów zostanie zablokowana, a ludzka inteligencja zrównuje się z inteligencją szympansa. Czy to nie przemawia za tezą, że człowiek jest człowiekiem tylko dzięki przyrodzie, która daje mu takie a nie inne możliwości?

Moim głównym zamierzeniem nie jest tropienie przyczyn, które doprowadziły do eksplozji natury w kulturę, niemniej kolejne z omawianych przeze mnie zachowań zwierzęcych może rzucić światło na zagadkę ukulturowienia się człowieka. Rzecz tym razem dotyczy zjawiska rytualizacji. Odkrywcą tego naturalnego mechanizmu był Julian Huxley, który stwierdził, że:

Pewne sposoby zachowania się w toku filogenezy tracą swoją właściwą pierwotną funkcję, zamieniając się w czysto „symboliczny” ceremoniał46.

Rytuały powstają w drodze filogenezy, w procesie relacyjno-ontogenetycznym i kulturowym. W rytuale dochodzi do sublimacji danego instynktu w taki sposób, że zmienia on swoją funkcję informacyjną, wywołując jednocześnie inny rodzaj reakcji zwrotnej u adresata. Z czasem rytuał nabiera autonomizacji i staje się nową potrzebą, jaką dany osobnik musi spełniać. Z instynktu pierwotnego powstaje nowy, w pełni autonomiczny, instynkt, przy czym ten pierwszy wcale nie znika, lecz pozostaje niezmieniony. Gdy rytuał staje się celem samym w sobie, pojawiają się zachowania apetytywne, które należy odróżnić od apetencyjnych, a polegają one na stwarzaniu warunków do wyzwolenia potrzeby zachowania zrytualizowanego, do ekspresji nowego popędu. Należy, gwoli ścisłości, podać przykład takiego zachowania, jakie rzeczywiście ma miejsce w świecie zwierząt. Następnie przejdziemy na poziom zachowań zrytualizowanych występujących u człowieka.

Pewien gatunek much wujkowatych z pokolenia na pokolenie zmienił zwyczaj ceremoniału godowego. Niegdyś samiec przynosił samicy przed współżyciem prezencik w postaci owada w celu zahamowania jej wielkiego apetytu, obecnie nie jest to już pokarm, ale prezent, przez który samiec stara się zyskać aprobatę samiczki.

Samiczki tych gatunków wujkowatych otrzymujące obecnie już czysto symboliczny woal, czy pakiecik pozbawiony wszelkiej jadalnej treści, reagują na ten idol równie dobrze albo wręcz silniej niż ich prababki na całkowicie realny dar w postaci jadalnej zdobyczy47.

Podobny ceremoniał ma miejsce u pingwinów, u których samiec przynosi samicy kolorowy kamyczek i, jeśli ona go przyjmie, to jest to znakiem, że jest on jej nowym partnerem.

Kiedy zachowanie jest zrytualizowane może być użyte w innym celu niż pierwotnie. Dzieje się tak, ponieważ jest wyzwalane przez inny popęd. Tak na przykład, poza przedkopulacyjna w wielu gatunkach zwierząt spełnia, w zależności od potrzeby i okoliczności, charakter poddańczy i uspakajający, gdy samce próbują uspokoić atakującego osobnika tego samego gatunku. Jest ona w istocie wyzwalana przez inny popęd niż pierwotnie, mianowicie przez strach. Każde zachowanie zrytualizowane spełnia określoną funkcję dla danego gatunku. Może nią być hamowanie agresji. Przykładem są tutaj samce Antylopy Gansa. Niegdyś walczyły one na śmierć i życie o przewodzenie stadu, a dziś krążą tylko wokół siebie i mierzą się nawzajem wzrokiem do momentu, aż jeden z nich uzna, że jest słabszy i odejdzie. Wystarczy konfrontacja spojrzenia i próba charakteru i obywa się bez rozlewu krwi.

Zwierzęta, tak jak ludzkie, przechodzą ewolucję, co do sposobu komunikowania się. Powstają nowe komunikaty i stają się „zwyczajami” danego gatunku. Choć powstają w toku filogenezy, to są przekazywane pozagenetycznymi kanałami - nie w słowach czy symbolach, ale przez zachowania posiadające czytelne znaczenie i spełniające określoną funkcję. Przede wszystkim jest to hamowanie agresji i wzmacnianie więzi międzyosobniczych.

U człowieka rytualizacje powstawały trzema drogami: filogenetyczną, przez tradycję i onogenetyczno-relacyjną. Formą zrytualizowaną, w przypadku człowieka - podobnie jak u zwierząt - jest zachowanie symboliczne, niosące ze sobą czytelny komunikat dla odbiorcy. Może ono być wyzwalane spontaniczne (filogeneza), a może też być wyuczone (tradycja) a także stworzone na własne potrzeby (ontogeneza). Nasz bogaty repertuar sposobów organizowania się w relacje personalne i wspólnotowe, wywodzi się z filogenezy naszego gatunku i zostaje zaszczepiony, czy też przetranslatowany, na kulturę. Za tą tezą zdaje się przemawiać związek każdej czynności wpisującej się w kontekst kultury z funkcją, jaką ona pełni dla człowieka w aspekcie jego natury biopsychicznej.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.